w tym hostelu jest ponoć piętnaścioro Polaków, razem z nami, drugie tyle wszystkich pozostałych. to nowe doznanie, tak ciągle przechodzić z defaultowego na polski. najwyraźniej nie całkiem świadomi swej liczebności kłócą się głośno w podgrupach, co przykre. oglądają też seriale albo animowane gify, to my. nie-Polacy nieprzytomnie nietrzeźwi snują się po korytarzu z butelkami wina w dłoni i mantrują “I like myself. I love myself.”.

w czasie szabasu w Tel Awiwie wszystko stoi. budynki też.

20131221-204947.jpg

po szabasie, po piwie, po ciemku, idę, przewraca się na mnie biały rower, próbuję go złapać i łapię – ciemno ubranego, czarnego jak robusta Etiopczyka, który manewrując literalnie zlał się z tłem i wcale się nie wywracał. to kretyńskie, ale ich naprawdę nie widać, a może mam rasistowskie zmysły?

Tel Awiw trochę zaniedbany, starszymi miejscami ładny, nowszymi raczej bardzo niegustowny, zupełnie rozebrany z billboardów, obsypany napisami, których treści nawet nie mam szans się domyślić, obrysowany sprejem, oklejony wlepkami, czasem ten chaos jest bardzo ładny, a zawsze żywotny.

20131221-203428.jpg

20131221-204241.jpg

 3 
  1. ✡!

    1
  2. zajebiste

    2
  3. mr makowski

    ooo, Magiel… jak w domu.

    3

co Ty powiesz

filtr antyspamowy jest nierychliwy. wiem o tym.