do Woli Piotrowej trafilem przypadkiem, gdzies tam wlasnie skonczyla sie moja odpornosc na pecherze na stopach, owoc nieszczesnego mariazu platfusa z butami salomon. w wiosce mieszkaja sami zielonoswiatkowcy, jakies trzysta osob – tzw. repatriantow i ich potomkow – przybylych z czeskiego Zaolzia, gospodarujacych na ziemi po dawno przegnanych Lemkach. sklepowa, z ktora pierwsza rozmawialem, miala silny akcent z tamtych stron. z pewna niesmialoscia sprzedala mi piwo, ukryte gdzies w kącie lodowki.

to poczatek historyjki dzis napisanej, ktora – mimo omowien i braku nazw wlasnych – okazala sie zbyt przejrzysta dla przenikliwego czytelnika. poniewaz o cos ogolnego chodzilo mi raczej, nie o konkretnych ludzi, ktorych spotkalem, tekst znalazl sie w archiwum, do dalszego przetworzenia, kiedys, gdzies. co wydalo mi sie ciekawe? ponownie potwierdzony mechanizm roznicowania sie grup ludzkich, gdzie najgorsze jest to Inne, co najbardziej podobne. i tym gorsze, ze swoja zarliwa obecnoscia uswiadamia istnienie alternatyw.

i jeszcze: nagly blysk skojarzenia miedzy tym, co bylo tu zywe kilkadziesiat lat temu (prawoslawiem) a tym, co zyje teraz (protestantyzmem). oba koscioly, niby odlegle, sa sobie bardzo bliskie w intensywnosci przezycia duchowego. a takze – w sprawnym oddzialywaniu na zmysly (prawoslawie) i na emocje (protestantyzm, szczegolnie ten radykalny). kiedy mysle o prawoslawiu, slysze transowe chóry, widze czerwien i zloto ikon, czuje zapach kadzidel. kiedy mysle o protestantyzmie, widze surowa sale, a na niej sugestywnego kaznodzieje, ktory porywa tlum, po chwili spiewajacy gospel. kiedy mysle o katolicyzmie. widze polski bombastyczny barok i slysze rozchodzace sie zawodzenie “baranku bozy, ktory gladzisz grzechy swiataaa…”. jesli katolicyzm przetrwal, to chyba tylko dzieki inercji wiernych i z braku innych latwo dostepnych alternatyw. zreszta, na wolnym amerykanskim rynku radzi sobie slabo.

ptaki setkami obsiadaja pola i drzewa. gdy probowalem ze slabym skutkiem fotografowac je w locie, z domu stojacego miedzy mna a stadem wyszedl gospodarz. “co pan tu za zdjecia robi” – spytal. pokazalem palcem ptaki, ktore akurat usiadly. “odlatują” – powiedzial. “tak wczesnie?” – spytalem. “no” – odpowiedzial.

w swiecy, przy ktorej piszę, splonela ćma. pięć minut pozniej wlaczyli prad.

 7 
  1. kwiatek

    A co z ateizmem?

    1
  2. kiedy mysle o ateizmie, nie mam zadnych zmyslowych skojarzen… ateizm nie daje pocieszenia wyzsza instancja sprawiedliwosci ani obietnica zycia wiecznego. nie zapewnia tez prostego i zrozumialego dla wszystkich wyjasnienia – skad jestesmy, dokad idziemy. zeby dac na to odpowiedz, odsyla do niezrozumialej astrofizyki albo genetyki, zamiast do tzw. zdrowego rozsadku. probuje przekazywac wiadomosci spojne, a tymczasem popyt jest raczej na wiadomosci dobre. dlatego jest nietrakcyjny i przegrywa.

    2
  3. unhappy

    smutne, to co piszesz…

    3
  4. zakaz fotografowania.

    4
  5. styczen

    realizm jest czasem przytłaczająco smutny, ale bez realizmu nie da się ‘normalnie’ egzystować,
    pozdrawiam

    5
  6. dysortografik brat Czułego Wojtusia

    ładne to…. a ostania linijka poruszająca…

    6
  7. Z jednej strony masz rację: protestantyzm i prawosławie bywają bardzo ciekawe. Katolicyzm bywa bombastyczny i nieatrakcyjny.
    Z drugiej strony – religia to kolejny obszar, gdzie “wszędzie dobrze gdzie nas nie ma” – zwłaszcza jeżeli taki protestantyzm i prawosławie żyją w twojej głowie jako ciekawe / nośne stereotypy, które gdzieś tam udało ci się przyswoić, a smutną rzeczywistość polskiego kościoła katolickiego znasz z autopsji. A prawda pewnie jest taka, że jeżeli nie poznasz codzienności każdej z tych religii i stylu życia, który z niej wynika, trudno jest cokolwiek porównywać.

    I nie piszę tego jako obrońca katolicyzmu, bo akurat jestem protestantem ;)

    7

co Ty powiesz

filtr antyspamowy jest nierychliwy. wiem o tym.