you're no fun anymore

dziś mamy do rozpatrzenia wniosek Polaków z roku Pańskiego 2006. prosili o więcej deszczu. o, Polacy. tak bardzo ich kocham. nie umiem im odmówić. modlitwa o deszcz.

pan NN patrzy gdzieś hen

oczywista inwertura z sir Daniela de Latoura

czyli polska młodzież śpiewa stare piosenki.
było miło; przyjemny rock-piknik, choć artystycznie raczej bez doznań granicznych, których zresztą nie oczekiwałem.
sam jestem zaskoczony, ale najbardziej podobali mi się Acid Drinkers…
(ale też – dużo ominąłem w ramach snucia się w ciekawym towarzystwie)
dobra atmosfera, ale też: szoł is biznes. to nie zarzut, ale.
nie jestem pewien, czy dojrzałem jakiś autentyzm. może zahibernowany; taki nie wygląda najzdrowiej.
punks not dead, punks get fat.
zakaz wnoszenia własnej anarchii
i jeszcze, miał tam premierę świetny dwukilowy album J8, który Kolega Autor tam promował.
i jeszcze, zobaczyłem ciekawą koszulkę: albo to synchronicity, albo tkwił w niej Czytelnik. [update: z komcia wygląda, że Czytelnik]
i jeszcze, zdjęcia jakieś robiłem, ale wszystkie złe.

halo, szlocham

miałem eutanazję

tato, kim jestem? błędną odpowiedzią na źle postawione pytanie.

bo jakoś po głowie chodzi mi ostatnio tytułowa fraza z piosnki zespołu The Who, rok 1978.

tylko teraz! większe zło w cenie mniejszego! - wybierz większe zło! mniejsze dodamy gratis! czemu zlecamy to naszemu marketingowi, zamiast ściągnąć tu paru kreatywnych z dużych sieciówek? niestety, większość jeszcze żyje. ale będziemy ich mieć.