jestem w Tana Toraja, prawie w środku Celebesu, obecnie Sulawesi, tej śmiesznej wyspy w kształcie rozgwiazdy pod suszarką. życie w Tana Toraja kręci się wokół śmierci.

20120109 ke'te kesu

kiedy człowiek umrze, zawijają go w tkaninę i kładą pod tongkonanem, czyli domem na wysokich palach o charakterystycznym dachu, albo, podobno, nakłuwają i nasycają płynem mumifikującym – i pozostawiają człowieka w domu. tam czeka, aż rodzina zbierze pieniądze na właściwy pogrzeb, a to może zająć miesiące, lata… w tym czasie rezyduje, przyjmuje gości, kontroluje sytuację. pogrzeb to wielka uczta, tym większa, im większy człowiek, w wymiarach pozafizycznych naturalnie, może trwać kilka dni, gromadzić kilka tysięcy ludzi. bawoły walczą ku uciesze, potem się je hojnie szlachtuje (najcenniejsze są albinosy). morduje się też liczne świnie, a wszystko to dla ukojenia duszy zmarłego. jego samego przenosi się do stałego grobu wyciętego w skale, razem z wieloma kosztownościami. przy wejściu stawia się tau-tau, czyli rzeźbę go wyobrażającą. niektórych chowa się w drewnianych trumnach zawieszonych na klifach albo drzewach; po jakimś czasie trumny się rozpadają, a kości – wysypują, ale wciąż się je odwiedza.

20120109 ke'te kesu

Toradżanie zachowali obyczaje funeralne, mimo że są żarliwymi chrześcijanami, głownie protestantami, ale raczej z jednego z ostatnich naborów. fala nawróceń z kultów animistycznych zbiegła się z ofensywą islamskich sąsiadów 50 lat temu.

masowa destrukcja dóbr przy okazji celebrowania śmierci może się nam, przecież racjonalnym Europejczykom, wydawać dziwna, ale po sekundzie zastanowienia już nie. nieracjonalna rozrzutność jako zachowanie magiczne (lub budujące prestiż) znana jest wszędzie, kult śmierci to też sprawa częsta, rzadkie jest chyba tylko połączenie. chociaż, jak by się przejść po polskich cmentarzach…

i to się rzuca na język: jeśli jesteś ekspertem od cierpienia, musisz umieć to wyrazić. podobno mają tu wielkie bogactwo słów określających stopnie smutku, czyli zupełnie inaczej niż Inuici ze śniegiem. może być, że dzięki tej umiejętności wyrażania są tak przyjaźni i zrelaksowani.

ale przecież czasy się zmieniają. Toradżanie studiują, pracują, zakładają rodziny nawet w samej Jakarcie. jak im się tam umiera? co z ciałem, co z duszą?

konkluzja jest taka, że rozpuszczam wici i może uda mi się wziąć udział w takiej uroczystości. ludzie z zewnątrz są mile widziani, trzeba przynieść podarki – najlepiej papierosy.

20120109-172950.jpg

będzie jak w tytule.

 13 
  1. Bardzo liczę na to, że uda Ci się wziąć udział w takiej uroczystości.
    Piękne czaszki. Piękne i przerażające.
    Co równa się fascynacji.

    1
  2. a na Pogżeb naszego Prezydenta to się iść nie chciało… nieładnie. selektywna Moralność, pszepana.

    2
  3. @justynides: szukam wejścia, sądząc po liczbie transportowanych bawołów raczej dużo się dzieje…
    @makowski: bez bawołów, co to za atrakcja…

    3
  4. ale Laweta była.

    4
  5. Lurkerka_B

    Bardzo ciekawy tekst i doskonałe zdjęcia, pozwoliłam sobie rozpowszechnić link.

    5
  6. choć z błędem ortograficznym, który właśnie wychwyciłem, dziękuję, miło.

    6
  7. śmierć i miłość, obydwie zarówno.

    7
  8. Milka

    Kult śmierci to coś fascynującego.

    8
  9. Pan masz chyba jakiś Układ z Prokuraturą…

    9
  10. gdy byłem dzieckiem, mój ojciec przywiózł skądś z commonwealthu taką popielniczkę w kształcie nieźle odwzorowanej czaszki z napisam POOR OLD FRED SMOKED IN BED.

    10
  11. lilek

    i co kręci Cię to ?

    11
  12. @lilek: oczywiście.

    12
  13. lilek

    a na choinkę umarłemu papieros by go choć odpalili zanim włożą w przerwy po zębach bo … z prochu powstałeś w proch…….. w Polsce takie fotki wiszą w ośrodkach zdrowia z napisem PALENIE SZKODZI ZDROWIU

    13

co Ty powiesz

filtr antyspamowy jest nierychliwy. wiem o tym.